środa, 5 kwietnia 2017

Zajeżdżanie cd. czyli jak się dobrze sprzedać nie robiąc nic...

           
           Pierwszy i mam nadzieję ostatni raz dałam się naciągnąć na pomoc przy koniu "instruktorce" widmo, której ani raz nie widziałam ani na moim koniu ani pracującej z moim koniem ;-) a dzięki której WSZYSTKO co dobre było jej zasługą 😀

Tak jak wspomniałam w poprzednim poście pracowałam z Mescalem prawie codziennie, bawiąc się na różne sposoby.
Niewiele byłam w stanie sama go nauczyć jako prawie zupełny laik ale ćwiczyliśmy to czego Mescal nauczył się w poprzednim miejscu pobytu ( przynajmniej tak myślę, bo nie sądzę iż tak świetnie od razu reagował na moje polecenia ;-)

       Od początku potrafił się cofać, reagował na polecenie stój, nauczył się komendy "do mnie ", podawania kopytka na komendę "przywitaj się " ( nie powiem, ostatnią podpatrzyłam u innych koni w stajni ) itd...

Za każdym razem słyszałam : widziałaś jak Mescal potrafi to i tamto ? pracowałam z nim ! Ćwiczyliśmy...

Hola hola ... po pierwsze JA ćwiczę z nim to od 1 dnia...
po drugie pytam KIEDY ? skoro byłam codziennie prawie do zmroku ...
po trzecie DLACZEGO nie wiem o "rzekomych" treningach z moim koniem, skoro prosiłam o to wielokrotnie od samego początku ?

Cóż.... pytając co chwilkę kiedy zaczniemy z nim pracować jedyną odpowiedzią którą dostawałam było pouczanie mnie iż zajeżdżanie konia nie jest taką prostą sprawą i przeprowadzone prawidłowo trwa do kilku miesięcy i generalnie nie powinnam się wtrącać !

   Nadmienię iż właścicielka sama brała instruktorkę przez wielkie I ( potwierdzam) do swoich koni, treningów skokowych i poprawiania swoich umiejętności ( co oczywiście bardzo się chwali) ale gdy chciałam zapytać dziewczyny o pomoc przy Mescalu, zostałam zakrzyczana ze ona nawet nie wie czy ona to umie ( dziewczyna której rodzina tradycję konną kultywuje od pokoleń, wygrywa konkursy i szkoli konie ... ) i ja obie nie zdaję sprawy ile się bierze za taką pracę w której ryzykuje się własnym zdrowiem i życiem !!!

Abstrahując NIGDY nie widziałam jej na koniku do którego głównie brała instruktora, bała się, nie potrafiła ? jeździła na nim instruktorka, jej koleżanki niektóre i chłopak który jej pomagał.

 Ok...
Plan jej i tak był taki że chłopak który jej pomagał, miał wsiąść na konia pierwszy raz...
Również usłyszałam kilka razy że dobrze by było żeby jej były chłopak przyjechał i nam pomógł, ponieważ on już to robił wiele razy ???

Coraz bardziej mi się wydawało że chyba dłuuugo będę czekała na możliwość jazdy na moim koniku 😕,,,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz