czwartek, 6 kwietnia 2017

Pierwsze próby w siodle ;-P

   
        Ponieważ Mescal od początku miał podobno problemy z zapinaniem popręgu, starałam się ćwiczyć z nim to prawie codziennie...

 Ewidentnie chłopakowi to się nie podobało, brykał, kopał, zrzucał siodło.
Generalnie próbował na ile może sobie pozwolić w walce ze mną ;-)

        Samo położenie siodła nie stanowiło większego problemu, zaczynał się on kiedy próbowałam choćby łapać za popręg. I tu znowu zdało egzamin pieszczenie i głaskanie.

Pamiętajmy że koń świetnie odczytuje twoje zdenerwowanie które od razu udziela mu się w dwójnasób.
Zawsze podchodź do konia rozluźniony i opanowany, on będzie reagował na każdą Twoją zmianę nastroju. Kiedy boisz się konia on też to czuje ! Jeśli będziesz przestrzegał podstawowych zasad w kontaktach z końmi, nie stanie Ci się żadna krzywda. Chyba że mamy do czynienia z koniem na którego psychice zostały odciśnięte ślady znęcania się człowieka !
Jeśli koń Ci nie ufa a nie ma gdzie uciec,kopie, gryzie to on po prostu chce się bronić .

        Powolutku dzień za dniem Mescal pozwolił sobie na coraz ciaśniejsze zapięcia popręgu.
A że moje cztery litery swędziały mnie bardzo pewnego dnia będąc z Nikolą w stajni postanowiłam podjąć próbę "przewieszania" się przez konika ( tak podobno na początku trzeba robić ... tylko kiedy ten "początek miał nastąpić w/g pewnej Pani ? )
Nikola trzymała lonże a ja stojąc na schodkach zaczęłam wspinać się na siodło 😛
Mescal stał i nawet nie drgnął uchem... więc wisiałam przewieszona, zeszłam,wisiałam, zeszłam, wsadziłam stopę w strzemię.....
i co ???
i nic, Mescal nawet się nie poruszył... nie wiele się zastanawiając ( mimo protestów córki ), obciążając najpierw delikatnie strzemię, powoli posadziłam tyłek w siodle...
i co ??? i nic.... dale nic....
Hmmm.... posiedziałam kilka sekund pilnując aby nie robić gwałtownych ruchów, pochwaliłam i zeszłam.
Zdjęcie użytkownika Katarzyna Górka.  
Widzicie ten wyraz jego "twarzy" ? uszy położone po sobie czyli UWAŻAJ nie podoba mi się to !
Mój uśmiech oczywiście mówi sam za siebie .

I na tym powinnam poprzestać w tym dniu ! Ale ja jak to ja, posadziłam moją "szanowną" ponownie.
A że Mescal stał sztywny jak pień, poprosiłam Nikolę żeby zrobiła kilka kroków ... i zrobił, opornie troszkę ale ruszył😀 Mnie oczywiście było mało więc postanowiłam "dać mu łydkę" ...
i co ????
      No i  zaczęło się !!! Ja chciałam nauczyć Mescala chodzić pod siodłem a Mescal postanowił uczyć mnie FRUWAĆ ! Byłam przez chwilę  trochę oporna ponieważ udało mi się utrzymywać w siodle w którym czułam się jak w kołysce bo chłopak wyrzucał raz przednie, raz tylne nogi próbując pozbyć się problemu z grzbietu👅
Może nawet udało by mi się to brykanie wysiedzieć ale moje nieporadne próby skończyły się tym że dostałam końską głową w nos i poleciałam😯
Do tej pory nie wiem jak to się stało ale mimo kasku miałam guza na głowie! I niestety "zepsułam" palca który już ponad miesiąc boli 😞
Ojjjj ... dostało mi się potem że hej !!!
Oczywiście z perspektywy czasu NIE ŻAŁUJĘ !!! do tej pory bym tylko go pieściła !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz